Player – Radio DTR

Szczupak, sum i wizerunek. Jak PZW buduje własną narrację

Szczupak, sum i wizerunek. Jak PZW buduje własną narrację

Szczupak, sum i wizerunek. Jak PZW buduje własną narrację


Czy sum naprawdę jest „królem polskich wód”? A może to tylko chwyt retoryczny mający przykryć coś więcej — próbę uspokojenia opinii publicznej i zbudowania pozytywnego obrazu Polskiego Związku Wędkarskiego po miesiącach krytyki?

Na portalu Wirtualna Polska ukazał się tekst, który z pozoru wygląda jak wywiad. W rzeczywistości jednak jest starannie skomponowanym materiałem wizerunkowym, wpisującym się w aktualną strategię komunikacyjną PZW. Zamiast trudnych pytań — mamy narrację o pasji, rybach i „trudnej pracy społecznej”, a zamiast rozliczeń — miłe rozmowy o tym, kto rządzi w jeziorach: szczupak czy sum.


Wędkarstwo w wersji PR

Prezeska PZW, Beata Olejarz, z uśmiechem przyznaje, że „dla niej królem jest szczupak”, ale „każdy, kto zna się na rzeczy, wie, że w wielu wodach króluje sum”. To zdanie można odczytać symbolicznie. Bo w tym tekście to właśnie sum — drapieżnik, który pożera wszystko wokół — staje się metaforą samej organizacji. Silnej, dominującej, trudnej do ruszenia.

PZW według danych WP ma 192 miliony złotych przychodu i ponad pół miliona członków, w tym 50 tysięcy młodzieży. To imponujące liczby, które w wywiadzie podawane są bez kontekstu finansowego — nie ma ani słowa o tym, jak te środki są wydawane, kto decyduje o budżetach okręgów, jak rozliczane są diety i delegacje.

„To trudna społeczna praca” – powtarza Olejarz. Ale trudno oprzeć się wrażeniu, że wywiad bardziej przypomina tekst uspokajający nastroje w środowisku wędkarskim niż autentyczną rozmowę o problemach.


Gdzie kończy się wywiad, a zaczyna narracja

Redakcja WP nie dopytuje, dlaczego składki członkowskie różnią się tak bardzo między okręgami, dlaczego wędkarze od lat zarzucają PZW brak przejrzystości, ani dlaczego organizacja zmonopolizowała większość polskich wód.
Zamiast tego pojawia się temat poboczny, lekki i niekontrowersyjny — pytanie o to, który gatunek jest królem wód. To idealny zabieg retoryczny: odwrócić uwagę, zbudować narrację o pasji, nie o finansach.

Kiedy Beata Olejarz ujawnia, że jej dieta wynosi 8830 zł miesięcznie, robi to z pozorną otwartością — ale bez wspomnienia o dodatkowych świadczeniach, kosztach podróży i funduszu reprezentacyjnym. To typowy element komunikacji defensywnej: ujawnić tylko tyle, by wydawało się, że nic nie jest ukryte.


Cisza o rybach, głośno o związkach

W całym materiale nie ma informacji o realnych problemach: zanikach gatunków, błędach zarybień, konflikcie między PZW a prywatnymi dzierżawcami wód, czy też niejasnych relacjach z Wodami Polskimi.
Jest za to opowieść o tradycji, pasji i służbie społecznej — dokładnie taka, jaką biuro prasowe PZW od miesięcy powtarza w swoich komunikatach.

Dziennikarsko rzecz biorąc — to rozmowa pozbawiona kontrapunktu. A wizerunkowo — materiał łagodzący emocje i przywracający zaufanie do instytucji, która od dawna ma wizerunkowy kryzys.


Redakcyjny komentarz Radio Gozdawa

Wędkarstwo to nie tylko opłaty i regulaminy, ale też emocje i społeczność. Jednak gdy media stają się tubą organizacji, przestają pełnić rolę niezależnego źródła wiedzy.
PZW potrzebuje reformy, nie kolejnych miłych rozmów o szczupaku i sumie. Bo prawdziwy król polskich wód to dziś ten, kto potrafi słuchać zwykłych wędkarzy, nie tylko mówić w ich imieniu.

By Redakcja

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Polecamy