Fly Adventures- szkółka muchowa z Wrocławia.
Written by Redakcja on 08/05/2024
Automat czyta tekst
Getting your Trinity Audio player ready... |
Fly Adventures- szkółka muchowa z Wrocławia.
Jest lato, rok 2018- obóz sportowy wrocławskiego klubu WKS GYMSPORT we Władysławowie, temperatura iście letnia, w wolnej chwili postanowiłem udać się do portu we Władku, by porzucać za śledziami. Nic nie wskazywało na to, że po powrocie wzbudzę zainteresowanie chłopaków, którzy akurat przebywają na letnim obozie. Od pytań : „ Czy mam mydło” pół żartem pół serio doszło do tego, że w czasie tego wyjazdu udałem się raz jeszcze do portu już nie sam a z chłopakami.
Nie zastanawiając się długo pociągnąłem temat. W końcu zawsze marzył mi się czas spędzony nad wodą w takim wymiarze, który by mnie w żaden sposób nie ograniczał. To była iskra rozpalająca ognisko.
Kolejnego roku na obozie letnim powstała sekcja wędkarska. Grupa 7 chłopców wspólnie ze mną prawie 10 dni wędkowała w nadbałtyckiej miejscowości z plaży oraz portu. Łowiliśmy na wszystkie znane mi metody, oraz na sposoby ulubione przez chłopaków. Głownie to był spining z zestawami śledziowymi oraz metoda gruntowa na „Śledzia”. Nasze dni upływały na połowach okoni, śledzi oraz fląder. Zdarzyło się czasem zahaczyć leszcza- który tego roku okazał się rybą obozu.
Potem poszło już z górki. W roku 2020 powstała sekcja wędkarska w klubie sportowym. Obozów letnich było nam mało. Postanowiliśmy, że będziemy jeździć na weekendy oraz spotykać się we Wrocławiu na wspólnym wędkowaniu.
Obóz roku 2020 był kluczowym obozem- to on nakreślił mi dzisiejszy wygląd i kierunek szkółki.
Zorganizowaliśmy typowy obóz wędkarski. Udział w nim wzięło 7 chłopców z całej Polski.
Ilość sprzętu i metod, wyszukiwanie łowisk, aby każdy uczestnik odnalazł się w swojej metodzie mnie przerosła. Dochodziło do tego, że rano łowiliśmy na zbiornikach PZW, po południu na typowych komercjach a wieczorem na rzekach. Logistycznie mieliśmy niezły orzech do zgryzienia. To wszystko nakreślało mi kierunek do dalszego działania. Mieliśmy dość błota, smrodu Żanet i robaków, tripodów, monopodów, siedzisk, stanowisk, siatek, mat… Ogrom sprzętu posiadanego przez dzieciaki mnie tak przytłaczał, że na myśl wyjazdu nad wodę robiło mi się niedobrze. Po tym obozie postanowiłem, że idziemy w jednym kierunku- MUCHA! W każdym wydaniu.
W czasie tego obozu zabrałem „starszyznę” obozową na wieczorne połowy na Kwisie. Akurat płynęła dość duża i trącona woda. Stan taki który pozwolił ustać najstarszym chłopakom. I poszczęściło się nam. Kacper złowił wtedy piękne pstrągi- ten sam chłopak, który wcześniej złowił rekordowego leszcza we Władysławowie momentalnie zapomniał, że łowił kiedyś na feder. Inni, widząc to, że można iść na ryby „ z marszu” bez zbędnego balastu zaczęli się interesować muchą.
Sądzę, że doznania, które wywołuje stanie po pas w górskiej rzece i walka z utrzymaniem się w nurcie i do tego łowienie były dla chłopaków mocnym zastrzykiem adrenaliny. Ryby były wtedy pięknym motywującym dodatkiem.
Dla niektórych cały obiór muszkarza był już swojego rodzaju wyróżnieniem. Czysta metoda, która nie brudziła rąk, a pozwalała łowić pięknie ubarwione i waleczne pstrągi pochłonęła wszystkich uczestników. Wtedy zapadła decyzja o utworzeniu szkółki muchowej. Wraz z uruchomieniem sekcji powstał kanał na You Tubę o takiem samej nazwie – Fly Adventures. Od nazwy naszej metody Fly Fishing. Inicjatorami utworzenia kanału byli sami chłopcy, którzy chcieli mieć pamiątkę ze swoich wyjazdów. Zaczęliśmy wspólnie zwiedzać wody górskie i nizinne na terenie Dolnego Śląska. Swoim zasięgiem objęliśmy okręg Jelenia Góra, Wałbrzych oraz Wrocław. Powoli gdy technika muchowa stawała się coraz łatwiejsza dla chłopaków, zacząłem wprowadzać tajniki Fly Tyingu- czyli tworzenia sztucznych much, przynęt własnoręcznie robionych. To nierozłączny element każdego muszkarza. Złowić rybę na własnoręcznie zrobioną przynętę daje podwójną satysfakcję.
Na początku naszej przygody dostaliśmy wspaniały prezent od Jurka U. Który nie znając nas- przekazał dla szkółki ponad 1500 Sztuk much, nimf, strimerów. Chłopcy mają je do dnia dzisiejszego. Spora ilość została gdzieś na drzewach nad Kwisą lub Bobrem a drugie tyle na podwodnych gałęziach i kamieniach- jednak taki zastrzyk spowodował wielki rozwój naszej szkółki.
W krótkim czasie szkółka zaczęła zdobywać popularność na mediach społecznościowych oraz YT, liczba młodych muszkarzy przekroczyła 10. i mimo tego, ze liczba 10 nie jest spora to chyba nie ma lub nie było w Polsce szkółki muchowej z taką ilością uczestników.
Wraz ze wzrostem popularności zaczęła napływać pomoc od wędkarzy- zawodników, rękodzielników, którym spodobała się ta inicjatywa. Nie jestem w stanie podziękować Rafałowi Barbelowi Krupie oraz Szymonowi Flytiersowi oraz Tadeuszowi Mikołajkowi i jego grupie na FB, Tomaszowi Kurko i jego stowarzyszeniu wędkarzy za wielką pomoc sprzętową, ubraniową i przynętową. Jest także wiele osób anonimowych, których bardzo przepraszam za to ze nie zostali wymienieni z imienia i nazwiska, ale jestem bardzo wdzięczny za pomoc w rozwoju szkółki.
Młodzi adepci wędkarstwa muchowego zostali wyposażeni w kompletne stroje, niezbędny sprzęt oraz akcesoria niezbędne do tworzenia własnych przynęt. To wpłynęło na szybki rozwój umiejętności chłopaków.
Zaczęliśmy systematycznie jeździć na weekendy muchowe w różne części dolnego śląska, powstały obozu muchowe a co najciekawsze- zaczęliśmy brać udział w zawodach PZW oraz różnego rodzaju towarzyskich zawodach muchowych.
Chłopcy z amatorów w kilka lat stali się prawdziwymi poważnymi graczami na arenie wędkarstwa muchowego. W tym roku pierwszy raz będziemy startować w Mistrzostwach Polski juniorów, które odbędą się na Białej Lądeckiej.
Skład szkółki przez lata się zmieniał. Wiadomo jak to z młodymi chłopakami mają różne pomysły i pasje jednak są tacy, którzy pozostają ciągle w szkółce.
W ciągu 3 lat przez szkółkę przeszło prawie 20 chłopaków, z czego 12 jest na stałe. Są to osoby z całej polski a w większości z Wrocławia i okolic. Rozpiętość wiekowa jest także spora, bo najmłodszy uczestnika ma 8 lat a najstarsi mają po 15.
Zorganizowaliśmy ponad 20 weekendów muchowych, 3 obozy letnie muchowe, wzięliśmy udział w wielu zawodach i na każdych nasi uczestnicy zajmowali podium.
Dziś w szkółce silny filar stanowią najstarsi: Mikołaj, Bartek i Piotrek są to kandydaci do poważnych zawodników muchowych. Ale mamy też młodszych którzy szybko przyswajają wiedzę wędkarską.
Wraz z upływem czasu chłopcy zaczęli zwiedzać wędkarsko różne tereny w Polsce ( nie zawsze możemy wspólnie zorganizować wyjazdy). Z pomocą przychodzą rodzice, którzy sami aktywnie włączają się w pasje swoich dzieci. Weekendy nas Sanem czy Dunajcem nie są czymś nowym dla chłopaków. Śmiało mogę powiedzieć, że w czasie mojej ponad 25 letniej przygody z muszkarstwem, zwiedziłem mniej rzek i terenów niż chłopcy ze szkółki.
Mam nadzieje, że chęci i determinacji nikt ani nic im nie zabierze. Że wspaniała pasja którą wybrali pozostanie z Nimi do końca życia. Wiedzą, że jest to wspaniały relaks psychiczny i fizyczny i chociaż są w tym wieku, że jeszcze tego nie potrzebują- to w późniejszych latach mają gotowy sposób na aktywny odpoczynek. A każdemu z Was życzę, abyście chociaż raz spróbowali tej metody, która wciąga od pierwszego zarzucenia!
beekeeper On 09/05/2024 at 10:20
Brawo Marek! Dobrze napisane, podziwiam pasję!