Nasza strona internetowa używa plików cookie, aby ulepszyć i spersonalizować Twoje doświadczenia oraz wyświetlać reklamy (jeśli takie istnieją). Nasza strona internetowa może również zawierać pliki cookie od stron trzecich, takich jak Google Adsense, Google Analytics, Youtube. Korzystając ze strony internetowej, wyrażasz zgodę na używanie plików cookie. Zaktualizowaliśmy naszą Politykę prywatności. Kliknij przycisk, aby sprawdzić naszą Politykę prywatności.

Kłusownik zatrzymany, ale… burza w komentarzach. Straż rybacka w ogniu pytań i wątpliwości

W nocy z 9 na 10 maja strażnicy z Posterunku Państwowej Straży Rybackiej w Szczecinie kontrolowali wody Odry. Nie znaleźli sieci kłusowniczych, ale wystawili 11 mandatów na łączną kwotę 2000 zł. Choć działania miały przeciwdziałać kłusownictwu, wędkarze rozpętali w mediach społecznościowych dyskusję o absurdach przepisów i ich interpretacji.

Wydarzenie wydawałoby się standardową akcją kontrolną — rutynowe sprawdzenie wód i wędkujących. Ale komentarze pod postem Komendy Wojewódzkiej PSR w Szczecinie szybko pokazały, że problem leży głębiej — w zawiłości, a miejscami sprzecznościach przepisów dotyczących wędkowania.

Przepisy nie nadążają za rzeczywistością?

Pod postem wywiązała się długa i gorąca dyskusja. Michał Wi zapytał wprost o problem: sztuczna przynęta z dwiema kotwicami — zgodna z przepisami, ale jeśli doda się robaka – już nielegalna? Strażnicy przyznają: przepisy są niejasne, a wędkarze „kombinują”, tworząc hybrydy zestawów. Oficjalna interpretacja? „Przepisy nie przewidują łączenia przynęty naturalnej ze sztuczną. Wyłącznie całkowicie sztuczna przynęta może posiadać więcej niż jeden haczyk.”

Jednak najciekawsze pojawia się dalej – metoda vertical, czyli łowienie z podnoszeniem i opuszczaniem przynęty, zdaniem wielu nie różni się od innych dozwolonych technik. Straż odpowiada: „Już sama nazwa vertical oznacza 'pion’. Problemem jest nie metoda, ale sposób jej użycia – np. ciągłe podnoszenie przynęty jak przy szarpaku.”

Komenda Wojewódzka Państwowej Straży Rybackiej w Szczecinie

Muchy, streamery i dowolność okręgów

Konrad Szulkowski zapytał o muchowe streamery – czyli przynęty przypominające pijawki lub rybki. Tu sprawa się komplikuje: według PSR dozwolone są jedynie imitacje owadów. Ale sam cytuje regulamin własnego okręgu, który na to pozwala. PSR komentuje, że „regulaminy okręgów mogą zaostrzać przepisy ustawowe, ale nie mogą ich luzować.” Czyli jeśli coś jest dopuszczone w ustawie, to wolno — ale nie na odwrót.

Reklama

To prowadzi do większego problemu – rozbieżności między przepisami ogólnokrajowymi a lokalnymi regulaminami okręgów PZW. A to często kończy się frustracją i niezrozumieniem.

„To żadna przyjemność, tylko stres i mandaty”

Pod postem padają też ostrzeżenia i rozczarowanie. „Daruję sobie wędkarstwo” – pisze jeden z komentujących, sugerując, że stres i niejasności przepisów zabijają przyjemność z łowienia. Inny porównuje sytuację do Litwy, gdzie można kupić zezwolenie w markecie za 4 euro i łowić bez zbędnej biurokracji.

Z kolei komentarz Ryszarda Rudnickiego wskazuje, że w Szczecinie przynajmniej coś się dzieje, i zachęca strażników do interwencji np. we Wrocławiu.


Podsumowanie

Akcja kontrolna PSR przerodziła się w poważną dyskusję o przepisach, ich interpretacjach i rosnącej frustracji środowiska wędkarskiego. Państwowa Straż Rybacka odpowiada rzeczowo, tłumaczy i interpretuje – ale nie ma wpływu na treść samych przepisów. A te, jak pokazuje praktyka, nie nadążają za rzeczywistością i coraz bardziej dzielą środowisko.

Wydaje się, że bez systemowego „odświeżenia” prawa wędkarskiego oraz jego uproszczenia — takich dyskusji i zniechęconych wędkarzy będzie tylko przybywać.

By Redakcja

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Może Ci się również spodobać